Microsoft Windows 10 Professional 64bit ESD

Ogółem zawiodłem się. Sam system jest szybki i przynajmniej na razie nie sprawia problemów. Jest wygodny i przejrzysty. Problemem jest jednak cały ten ***** który instaluje się z systemem. Nie używam np. skype czy gierek i byłem wściekły że tego typu śmieci się zainstalowały. Funkcje dla smartfonów czy tabletów na komputerze stacjonarnym? Bez żartów, rozumiem że to system "uniwersalny" ale jakieś granice powinny istnieć. Do tego ten system to jeden wielki program szpiegowski. Dopiero po odinstalowaniu większości niepotrzebnego syfu i pobraniu AntiSpy ( w którym można szybko wyłączyć większość funkcji "śledzących") system stał się wyraźniejszy, wygodniejszy i zacząłem z nim pracę. Używam dopiero 3 dni więc jeszcze wszystko może się zdarzyć.

Wszystko ok, działa, ale piszecie od razu, że to OEM i może być chwila zabawy z aktywacją.

Podoba mi się ogólny kierunek w jakim idzie rozwój tego systemu. Z poszczególnymi pomysłami Microsoftu na nowe funkcjonalności to już różnie bywa, ale to normalne. Nie wszystko mi musi się przydać, za to innym użytkownikom może. W wersji Pro lubię zdalny pulpit bez żadnego kombinowania. Od razu jest i można korzystać, a protokół RDP jest wydajny. W lokalnej sieci w domu bardzo się sprawdza. Do tego co mi najbardziej potrzebne - programowania bez potrzeby przejmowania się Internet Explorer - i tak wciąż wygodniejszy jest Linux. Ale być może nie każdy, a 10 lat temu tego zastrzeżenia bym nie miał. No i coraz więcej jest w Windows możliwych do zautomatyzowania rzeczy, nawet bez instalowania narzędzi firm trzecich.

Sprawny i aktualny

fajny system :)

Kupiłem klucz do aktywacji o 03.00 w nocy, czekałem nie całe 5 minut. Klucz bardzo szybko dostałem na maila. Wszystko działa, udało mi się bezproblemowo zainstalować Windows i aktywować licencję. Też dobrze że razem z kluczem jest instrukcja do zainstalowania i jest kontakt w razie wystąpienia jakich-kolwiek trudności. Tak że w sumie jestem zadowolony, a sprzedawca jest godny do zaufania. Polecam

Niestety Firma Microsoft robi wszystko aby utrudnić życie użytkownikom Linuxa. Zainstalowanie drugiego programu - Linuxa obok Windows 10 wymaga profesjonalnej wiedzy. Musiałem zanieść komputer do informatyka. W Windows 7 poradziłem sobie z tym problemem.

odstąpiłem od umowy, a nie dostałem pieniędzy. brak odpowiedzi na email,

Otrzymałem klucz do zainstalowania aktualizacji Windows 10 Pro, ale nie potrafię go zrealizować. Załączona instrukcja na You Tube informuje, jak zainstalować Windows 10, posiadając starszy program. Czy nie można wysłać linka, w który mógłbym kliknąć i program Pro 10 sam się instaluje? Po co sprzedajecie takie produkty, które wymagają pogłębionej wiedzy komputerowej? Dwa tygodnie staram się rozszerzyć pakiet Orange Love o dodatkowy pakiet Eleven Sport bezskutecznie. Trzy rozmowy z Biurem Obsługi Klienta Orange / płatne, mimo że jestem klientem tej sieci/ oraz cztery wizyty w salonie Orange w Ostrowie Wielkopolskim. Jestem załamany. Proszę o pomoc albo zwrot pieniędzy. Z poważaniem Jan Szymczak

Pracuję na Windowsach od wersji 98 (poza Vistą, bo tej nie miałem). Ten system jest bezapelacyjnie największą porażką w historii Microsoftu. Najpierw zaktualizowałem Windows 7 na laptopie do 10. "Najlepszy i najbezpieczniejszy" zamulił dokumentnie komputer. A także z uporem godnym lepszej sprawy wywalał wszystkie aplikacje domyślne i ustawiał Microsoftowe. Bo on wie lepiej. I tak w kółko. Chciałem odinstalować chwasta, ale się nie dało. Minął okres 14-dniowy, a ja używam laptopa rzadko - przegapiłem. Myślę - trudno, trzeba kupić nowego laptopa, może system rzeczywiście jest najlepszy i najbezpieczniejszy, tylko sprzęt jest za słaby. Kupiłem nowego laptopa. Z Windowsem 10, bo oczywiście innych nie ma. Zakładam konto użytkownika - 30 minut z zegarkiem w ręku to trwało. Nie przesadzam, nie koloryzuję - słownie trzydzieści minut założenie nowego konta z ograniczonymi uprawnieniami administratorskimi. Na innych systemach góra kilka minut, a tu 30 minut. Się po prostu system zamyślił nad tym trudnym zadaniem, a ponieważ jest najlepszy i najbezpieczniejszy, więc myślał długo. W końcu wymyślił. Widzę, że próbny antywirus stracił ważność, więc odinstalowuję. Trwa to, a jakże, 30 minut (nie, nie przesadzam). To wszystko jest robione na golutkim systemie, na którym nie ma zainstalowanych żadnych programów. Myślę - teraz będzie z górki - instaluję program do filmów, Firefoksa i nowego antywirusa. Całe trzy programy, a system muli, jakbym odpalił jednocześnie trzydzieści programów. Sprawdzam co tak obciąża komputer - okazało się, że procesy systemu Windows 10, "najlepszego i najbezpieczniejszego". Pomulił, pomulił i wreszcie po kilku minutach dało się nawet włączyć przeglądarkę. Teraz nastąpiła dramatycznie skomplikowana operacja - podłączyłem dysk zewnętrzny i... zadziałało. Sukces! Dysk odłączyłem zgodnie z regułami. Na drugi dzień włączam komputer, podłączam dysk i widzę, że z dyskiem jest problem - trzeba przeskanować. Skanuję. W efekcie poleciały pliki z folderu, który przeglądałem dzień wcześniej. Ten sam dysk był regularnie podłączany do komputera stacjonarnego z Windowsem 8.1 przez parę lat i nic się złego nie działo. Był podłączany wcześniej do laptopa z Windows 7, a na "najlepszym i najbezpieczniejszym" od razu katastrofa. Laptop z "najlepszym i najbezpieczniejszym" stał przez jakiś czas bezczynnie, bo strach do niego cokolwiek podłączyć. Internet od niego wcześniej odciąłem, bo dostawał małpiego rozumu i ściągał na potęgę "niezbędne" aktualizacje. Któregoś razu podkusiło mnie i podłączyłem internet, więc oczywiście rzucił się na te aktualizacje. Machnąłem ręką - myślę: może on jest najlepszy i najbezpieczniejszy, tylko jeszcze tych właściwych aktualizacji nie ma? Pobierze i dopiero wtedy mi pokaże, że jest najlepszy i najbezpieczniejszy. Pobrał i zainstalował. Na drugi dzień nie mogę się zalogować. Nie można i już. Mam dwa konta: konto użytkownika i konto administratorskie. Jeżeli wpisuję złe hasło, to powinienem otrzymać stosowny komunikat. Nie ma żadnego komunikatu. Pokręci się kółko, pokręci i wraca do ekranu logowania. Na jednym i drugim koncie to samo. Wpisuję złe hasło - to samo. Żadnego komunikatu. Za około dwudziestym razem udaje mi się zalogować. Małe a tak bardzo cieszy - UDAŁO SIĘ ZALOGOWAĆ! Na stacjonarnym loguję się bez problemu, więc tam żadnej radości to nie wzbudza. No ale tam nie ma (i nie będzie) Windowsa 10. Tam logowanie nie jest sukcesem, tylko normalnością. Skoro się zalogowałem, to sprawdzam, czy to tylko jakiś chwilowy problem i restartuję komputer. Znowu to samo. Udaje się zalogować za około piętnastym razem. Resetuję ustawienia i wgrywam system od nowa. Jeszcze nie skończył, ale już mam pewność, że Windows 10 jest niewątpliwie najlepszy i najbezpieczniejszy. Skoro nawet posiadacz hasła nie może się zalogować, to z całą pewnością nikt tego systemu nie zepsuje. Bo nikt nie będzie go używał. Nie wiem, czy moje problemy są wyjątkowe. Może mam pecha. Wiem za to, że Windows 10 miał przez rok wielu użytkowników, którzy go testowali. A to co ja mam, to produkt końcowy tych testów. Już po aktualizacjach i poprawkach. A mimo to jest to bubel stulecia. Bubel tak wielki, że człowiek się cieszy jedynie wtedy, kiedy ten koszmar niczego nie zepsuje, albo kiedy w ogóle do "najlepszego i najbezpieczniejszego" da się zalogować. System tylko dla hardkorowych masochistów.